Przywitał mnie mały przyjaciel z żółtym brzuchem na porannym spacerze po sylwestrowej nocy. Był mróz, ja i on. Spojrzał niepewnie i jakby mówił: dobra- jeszcze jeden taniec na słomce i lecę do domu i poleciał. To tylko kila sekund, wyzwolona migawka odmrożonym palcem i też poszłam do domu.
Komentarze (0)